Dom moich marzeń

Dom
moich marzeń

CZYLI MOJE ULUBIONE CZTERY ŚCIANY

Wiesz Prosiaczku… dom jest wszędzie tam,
gdzie nie musisz wciągać brzucha.

Kubuś Puchatek

Wiesz Prosiaczku…
dom jest wszędzie tam,
gdzie nie musisz
wciągać brzucha.

Kubuś Puchatek

Każdy z nas potrzebuje swojego miejsca,
tej przestrzeni gdzie czuje się sobą,
gdzie może się schować przed światem
i gdzie świat może zaprosić.
Własne cztery ściany – kto o nich nie marzy?
O miejscu, którego czujemy się Panią/Panem,
o miejscu gdzie my ustalamy zasady
i my decydujemy co i jak. .
Wszyscy chcemy czuć się szczęśliwi,
chcemy się czuć dobrze,
chcemy żeby nasze marzenia się spełniały,
żeby nasze cele były osiągane,
żeby nasi przyjaciele i bliscy żyli długo i szczęśliwie
i żeby świat nam sprzyjał.
Marzymy o tej przystani, o tym miejscu na ziemi,
w którym będziemy się czuli jak najlepiej.
Czy jest możliwe stworzyć takie miejsce?
A jeżeli tak, to jakie musi spełniać warunki?

Każdy z nas potrzebuje swojego miejsca, tej przestrzeni gdzie czuje się sobą,
gdzie może się schować przed światem i gdzie świat może zaprosić.
Własne cztery ściany – kto o nich nie marzy?
O miejscu, którego czujemy się Panią/Panem, o miejscu gdzie my ustalamy zasady
i my decydujemy co i jak. .
Wszyscy chcemy czuć się szczęśliwi, chcemy się czuć dobrze,
chcemy żeby nasze marzenia się spełniały,
żeby nasze cele były osiągane, żeby nasi przyjaciele i bliscy żyli długo i szczęśliwie
i żeby świat nam sprzyjał.
Marzymy o tej przystani, o tym miejscu na ziemi,
w którym będziemy się czuli jak najlepiej.
Czy jest możliwe stworzyć takie miejsce?
A jeżeli tak, to jakie musi spełniać warunki?

Każdy z nas potrzebuje swojego miejsca,
tej przestrzeni gdzie czuje się sobą,
gdzie może się schować przed światem
i gdzie świat może zaprosić.
Własne cztery ściany – kto o nich nie marzy?
O miejscu, którego czujemy się Panią/Panem,
o miejscu gdzie my ustalamy zasady
i my decydujemy co i jak.
Wszyscy chcemy czuć się szczęśliwi,
chcemy się czuć dobrze,
chcemy żeby nasze marzenia się spełniały,
żeby nasze cele były osiągane, żeby nasi
przyjaciele i bliscy żyli długo i szczęśliwie
i żeby świat nam sprzyjał.
Marzymy o tej przystani,
o tym miejscu na ziemi,
w którym będziemy się czuli jak najlepiej.
Czy jest możliwe stworzyć takie miejsce?
A jeżeli tak, to jakie musi spełniać warunki?

Dobry Dom.

Dom to nie tylko budynek i choć w tym artykule budynek też ma bardzo duże znaczenie, chcę zacząć od tego „domu”, którego znaczenie mamy zapisane głęboko w nas.

Pamiętam jak byłam mała i poznałam przysłowie „Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej”. Ktoś z dorosłych użył go w stosunku do mnie i ja nic nie zrozumiałam. Zapytałam o co chodzi i usłyszałam: No jak to co? Właśnie to, że wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej.
Nie rozumiałm tego i nie dawało mi to spokoju, zaczęłam więc drążyć temat. O co tu chodzi? Dlaczego tak mówią? Ale wszyscy mnie traktowali jak głupola – Przecież jest oczywiste o co chodzi… i te spojrzenia…
Dopiero moja ukochana babcia zaczęła mi tłumaczyć, że chodzi o to, że: kiedy odwiedzamy rodzinę czy przyjaciół, czujemy się u nich bardzo dobrze, jednak w domu zawsze czujemy się jeszcze lepiej i stąd to powiedzenie, że wszędzie jest dobrze, ale w domu i tak najlepiej. Niestety ja wciąż nie rozumiałam tego powiedzenia, ale odkryłam dlaczego. Ja zawsze u innych w domu czułam się lepiej niż w swoim. Wciąż o tym myślałam, ale dopiero po pewnym czasie dotarło do mnie, że właśnie we własnym domu powinnam się czuć najlepiej. I tu pojawił się kolejny problem: Dlaczego ja tak się nie czułam? Dlaczego ja czułam się u innych lepiej niż we własnym domu? Na to moja babcia nie umiała lub nie chciała odpowiedzieć, tylko przytuliła mnie mocno i ucałowała. To mi nie pomogło. Czułam, że czegoś mi brakuje, że inni mają coś czego ja nie mam i że skoro  u innych jest mi lepiej niż we własnym domu, to coś jest ze mną nie w porządku.

Kiedy patrzę na to z perspektywy czasu, widzę wyraźnie, że u innych właśnie czułam się jak w domu, a w domu czułam się jakoś tak obco. Dlaczego tak było? Nie byłam bita, ani maltretowana, nie było w moim rodzinnym domu przemocy ani alkocholu. U koleżanki pijany ojciec wyczyniał cuda. Raz ganiał ją z siekierą po pokojach. Na szczęście mama ją zawsze ratowała, ją i jej siostrę. I kiedy ja opowiedziałam o moim dzieciństwie i usłyszałam ogromne!!! wspólczucie – zupełnie mnie zatkało – nie rozumiałam: Dlaczego?!! Mój dom był spokojny i byłam bezpieczna, a u nich nie mogły nawet spokojnie iść do ubikacji jak ojciec miał swój dzień. Dzisiaj znam odpowiedź.
Często zostawałam sama w pustych i cichych pokojach i dzisiaj mój rodzinny dom kojarzy mi się z pustką, smutkiem i samotnością – własnie tak go wspominam, brakowało tam wszystkiego… Nie czułam się najlepiej we własnym domu. Oczywiście po latach to się zmieniło i mój dom stał się dla mnie tym „lepszym” od innych miejscem. Zaczęłam się w nim czuć swobodnie i bezpiecznie i polubiłam nieobecność innych.  Ale stało się to dopiero wtedy, gdy zamieszkałam w moich własnych 4 – ech ścianach.

A ty jaki masz obraz swojego domu? Jakie trzy słowa najlepiej określają twój dom?

Jest jeszcze jedno tego typu powiedzenie: „Czuj się jak u siebie w domu”. Kiedy ktoś do mnie tak mówił, myślałam sobie: Lepiej nie. Nie chcę się czuć u ciebie jak u siebie w domu… – ale wiedziałam się, że gospodyni/gospodarz chcieli mi powiedzieć, żebym się czuła u nich… No właśnie jak? Jak miałam się u nich czuć? Jak się czujemy u siebie w domu?
Dobrze i swobodnie – to wydaje się mówić wszystko, ale dodam jeszcze kilka innych określeń: bezpiecznie, spokojnie, pewnie, czujemy się akceptowani, ważni, czujemy, że nic nam nie grozi, że możemy tu odpocząć, że tu możemy być sobą, że to nasze miejsce. Powiedzenie to, tak jak poprzednie zakłada, że w domu właśnie czujemy sie najlepiej. Przynajmniej – jak coś nam podpowiada – tak się powinniśmy czuć. Nie trzeba nawet tłumaczyć i wyjaśniać co znaczy – każdy to wie. Można powiedzieć, że znaczenia te „wyssaliśmy z mlekiem matki” Oczywiście zdarzają się wyjątki :D
Ale czy kiedyś się zastanawiałaś/zastanawiałeś dlaczego tak właśnie mamy się czuć w domu? Dlaczego nawet jak mamy złe wspomnienia, to gdzieś w środku wiemy, że w domu powinniśmy się czuć dobrze, bezpiecznie, swojsko? Czym tak naprawdę jest ten dom, którego znaczenie nosimy w sercu?

Pierwotny Dom.

Zgodnie z jednym z założeń Huny (i nie tylko Huny), to co jest wewnątrz nas, przejawia się na zewnątrz. Na tej podstawie możemy powiedzieć, że nasz dom/budynek jest zewnętrznym przejawem „domu”, który mamy w sobie. Ale skąd się wziął ten wewnętrzny zapis? Skąd się bierze ten nasz własny wzorzec „domu”? Z moich obserwacji wynika, że możemy mieć dwa różne, a nawet więcej wzorców/zapisów na ten temat.
Jeden  z nich ma źródło w naszym domu rodzinnym. To rodzice/opiekunowie dają nam to wszystko, co kodujemy jako „dom”. Zawsze są i od malucha są… w domu. To jaki dom tworzą, jak nas, innych domowników i siebie nawzajem traktują, jak sami sie w nim czują, jak układają codzienność, zapisuje się w naszej podświadomości jako wzór domu. Tu niestety mogą pojawić się „rysy” i „pęknięcia” na pięknej powierzchni naszego obrazu domu, który opisalam wyżej.

Ten drugi wzorzec jest jakby pierwotny, pierwszy i zawsze jest bardzo pozytywny, wręcz idealny. Skąd się wziął? Gdzie był nasz pierwszy „dom”? Możnaby powiedzieć, że w łonie mamy, że tam był nasz pierwszy „dom”. Jednak ciąża też bywa trudna i mamy też przeżywają ciężkie chwile, a wzorzec, o którym mówię jest wzorcem dobrego, ciepłego, pełnego miłości domu. Domu idealnego. I wszystko byłoby ok. gdyby nie to, że jest to obraz uniwersalny – jednaki dla wszytkich ludzi bez względu na miejsce urodzenia, kulturę, przekonania i religię. Jak to możliwe?
Według mnie jest jeszcze jeden „dom”, który każdy z nas miał i ma zawsze, całe życie. To „miejsce”, w którym czujemy się naprawdę dobrze, najlepiej, bezpiecznie, swojsko i najważniejsi – to my jako Świadome Ja. I, moim zdaniem, to jest właśnie ten nasz pierwszy, idealany obraz domu. To nasz pierwotny wzorzec.

Nastepne pojawiają się później, kiedy dorastamy i nie zawsze są podobne do tego pierwszego. Czasami nasz dom rodzinny jest miejscem, z którego uciekamy i do którego niechętnie wracamy. Czasami jest tak cudowny, że nie możemy sie z niego wyrwać. A czasami go zwyczajnie brak. Ale nawet jak mamy złe wspomnienia, to gdzieś w środku wiemy, że w domu powinniśmy się czuć dobrze, najlepiej. Każdy rozumie sens powiedzeń „Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej” i „Czuć sie jak u siebie w domu”. I choć czasami jest to trudne, jestem pewna, że każdy ma możliwość odtworzenia tego pierwotnego wzorca w rzeczywistości. Wszyscy możemy mieć idealny dom.

Nasze kody.

Kiedy dorastamy i przychodzi na nas czas – czas na usamodzielnienie się, zaczynamy szukać takiego miejsca, gdzie właśnie tak będziemy się czuli: Jak w domu. Byłoby cudownie gdybyśmy odtwarzali ten pierwotny, pozytywny zapis. Jednak tak nie jest. Nasze wybory odzwierciedlają naszą obecną przeszłość częściej niż byśmy tego chcieli. Nawet jak od niej uciekamy i tak w końcu nas dogania. W jakimś szczególe, w jakimś aspekcie, zawsze jest obecna.

Jeżeli interesujesz się Totalną Biologią i wiesz co jest epigenetyka, zrozumiesz szybko o co mi chodzi. Każdy człowiek, choć nie wiem jak bardzo by wierzył, że jest „Panem czy Panią siebie” podejmuje decyzje zgodne z jego podświadomymi wzorcami.
Pozwól, że posłużę sie przykładem: Tata Piotra tuż przed spłodzeniem go, upił się i przegrał sporą sumę w karty. Ta przegrana sprawiła, że wrócił do domu wcześniej i spędził kilka romantycznych chwil z mamą Piotra. Kilka miesięcy później urodził się Piotr, a jego mózg zakodował: alkohol, strata, przegrana – jako coś, co dało mu życie. Piotr będzie powtarzać ten schemat w swoim życiu, ponieważ jego mózg uważa, że to jest dla niego dobre. Będzie go odtwarzać, ponieważ ta kombinacja zdarzeń „dała” mu życie.
Oczywiście to bardzo prosty przykład, ale zasada jest przedstawiona. Mózg biologiczny nie ocenia, koduje. I kieruje się tylko jedną zasadą: Jeżeli przeżyłaś/przeżyłeś to znaczy, że jest to dobre, a jeżeli coś zagrażalo życiu, to należy tego unikać. Takie programy dziedziczymy po przodkach, bo gatunek/ludzkość musi przetrwać. Jeżeli przed spłodzeniem Piotra jego tata by wygrał, zapewne Piotr też by wygrywał. Tego zapewne chciałby sam Piotr, ale jego rodowe programy są inne – zgodnie z nimi wygrana byłaby zagrożeniem dla jego życia. Dlaczego? Bo gdyby tata Piotra wygrał, pewnie przez resztę nocy biegałby z kolegami po barach i do domu wróciłby nad ranem, co niewątpliwie nie przyczyniłoby się do spędzenia tych romantycznych chwil z mamą Piotra :D Wniosek: Piotra by nie było. Tak więc jego mózg biologiczny unikając sytuacji, które zagrażałyby życiu Piotra, będzie go chronił przed wygraną i unikaniem alkocholu. Tak, dobrze zrozumiałaś/zrozumiałeś – bedzie go w ten sposób chronił. Jakie kody, taki los.

A jaki to ma związek z domem Piotra?

Kody, a Feng Shui.

Otóż zauważyłam, że każdy ma taki dom jaki do niego pasuje energetycznie. Co to znaczy? Wszyscy mamy pewne wzorce/kody, które odziedziczyliśmy po przodkach lub konflikty, które musimy rozwiązać, i wzorce te i konflikty uwidaczniają się także w energiach nas otaczających. Tym samym nasz dom/budynek energetycznie odpowiada tym wzorcom i konfliktom. Na tym poziomie używamy dostępnych nam środków, żeby stworzyć rzeczywistość zgodną z naszym podświadomym zapisem.

Kontynuując, Piotr będzie miał taki dom, jaki jest zgodny z jego programami czyli taki, który energetycznie będzie wspierał przegrane i spożywanie większej ilości alkocholu. Podobnie jest ze wszystkimi innymi „mieszkańcami” czyli nami – wszyscy mamy takie mieszkania/domy/biura/nieruchomości, jakie odpowiadają naszym podświadomym wzorcom. Analiza Feng Shui jasno to pokazuje.

Jeżeli potrzebujesz tracić spore sumy pieniędzy, będziesz mieszkać w domu, który ci to umożliwi. Jeżeli twoje programy mają treści biedy czy ciągłych problemów finansowych, konstrukcja energetyczna twojego domu bedzie z nimi spójna. W takim przypadku gwiazda bogactwa albo będzie zablokowana, wtedy jest ciężko finansowo, albo będzie atakowana przez gwiazdy czasowe i wtedy nawet kiedy uda ci się coś odłożyć, przyjdzie moment, że coś się wydarzy i pieniądze się rozpłyną. Dodatkowo mogą być aktywne energie kradzieży, oszustw i inne, w zależności od treści naszych wzorców.
Podobnie jest jeżeli chodzi o związki. Kiedy nie możesz spotkać tej drugiej połówki, mieszkasz w domu z zablokowanymi gwiazdami rodziny i romansu.
Kiedy panuje niezgoda i konflikty, odpowiednie gwiazdy są również w konflikcie.
Tak samo jest ze zdrowiem. Jeżeli masz pewne dolegliwości ustawisz łóżko lub sofę w miejscu, które wesprze takie, a nie inne schorzenia.

Jedna z moich przyjaciółek od dziewczynki była wychowywana na lekarza. I wszystko byłoby ok, gdyby nie fakt, że tym lekarzem być nie chciała. Zmuszona, skończyła nawet studia medyczne, ale zaparła się i poszła swoją drogą. W Feng Shui każdy zawód ma swoje energie i jak się już pewnie domyślacie, moja przyjaciółka mieszka w domu, który wspiera jakie energie? Oczywiście dla zawodu lekarza :D

Inna moja przyjaciólka pochodzi z domu gdzie zawsze były problemy, zawsze coś się mało fajnego działo. Dziś jest już dorosła i ma rodzinę i… ciągle się coś u niej dzieje, nie ma tygodnia bez jakiegoś problemu, nagłej sprawy do załatwienia, przeszkody. Jak się to przekłada na energie? Mapa Feng Shui jasno pokazuje, że są u niej w domu wyjątkowo pobudzone energie przeszkód, chorób i problemów. I dodatkowo są one wsparte częstym użytkowaniem przestrzeni, w której rezydują.

I tak jest zawsze. Energie miejsca zawsze są zgodne z naszymi energetycznymi predyspozycjami. Wspierają nasze programy, przekonania, intencje. Zawsze potem możemy powiedzieć: Wiedziałam/wiedziałem, że tak będzie. Albo: A nie mówiłam/A nie mówiłem!
Ale skąd wiemy, że coś się wydarzy? Intuicja? Zdrowy rozsądek? Owszem, to przydatne narzędzia, ale tak naprawdę mamy to „zapisane w kościach”. To nasze programy, odziedziczone z dziada pradziada sprawiają, że rzeczy dzieją się takie, a nie inne. A my po prostu to wiemy :D

Ludzki dom jest zrośnięty z człowiekiem.
Jest jego żywą cząstką.

                                                                                                                                                           Teresa Ferenc  Poezje wybrane

Ludzki dom
jest zrośnięty z człowiekiem.
Jest jego żywą cząstką.

Teresa Ferenc  Poezje wybrane

Zmiana.

Brzmi to może mało optymistycznie. Ale czy naprawdę jesteśmy skazani na porażkę i ciągłe problemy, tylko dlatego, że mamy takie, a nie inne programy rodowe? Oczywiście, że nie. Wraz z wiedzą o nich przyszło rozwiązanie: Programy te można zmieniać i usuwać. Jak? Są specjalne techniki i jest ich bardzo dużo.

Z moich obserwacji wynika, że można podejść do tego na kilku poziomach. Możemy zmieniać swoje programy, zmieniając siebie, swoje myślenie, swoje nawyki, swoje intencje,. Pracować z energią ciała np. z czakrami czy ćwicząc tai chi. Możemy też pracować wykorzystując wizualizacyję, medytując, programować się na głębszych poziomach czy stosować inne ciekawe techniki. Wszystkie te działania, według  chińskiej koncepcji Trzech Szczęść, zaliczane są do Szczęścia Człowieka.

Ale co najczęściej się dzieje kiedy pracujemy ze sobą? Ze swoimi podświadomymi wzorcami, nawykami, ?
Otóż kiedy wprowadzasz zmiany wewnątrz siebie, twoje otoczenie też musi się zmienić. Objawia sie to najczęściej tym, że czujesz potrzebę zrobienia czegoś w swoim domu. Zazwyczaj zmieniasz dekorację albo robisz remont, malowanie. Możesz czuć nawet potrzebę przeprowadzenia się. Mówisz, że: „Już tu nie mogę mieszkać”.
Twój dom jest z tobą w harmonii i czy tego chcesz czy nie, takiej zmiany też potrzebuje albo… w efekcie nic się nie zmieni. Ile razy już było lepiej, już widziałaś/widziałeś światełko w tunelu i… nic. Ile razy? Czasami nawet mimo zmian w dekoracji czy po zrobieniu remontu wszystko wracało do normy. Dlaczego?

Według metafizyki chińskiej praca ze sobą czyli Szczęście Człowieka to tylko 33% sukcesu. Brakuje jeszcze 67%.

Skuteczna zmiana.

Jak skutecznie zmienić siebie i swoje życie? Z moich obserwacji wynika, że kluczowe jest zadbanie o przepływ właściwej energii w naszym otoczeniu. Jeżeli śpisz na gwieździe choroby, to będzisz z jednej choroby wpadać w drugą. Bez końca. Jeżeli gwiazda bogactwa w twoim domu jest zablokowana, nie możesz za dużo zmienić w swoich finansach, choćbyś nie wiem jaką cudowną technikę stosowała/stosował. Nie przeprowadzisz skutecznej i trwałej zmiany jeżeli energie jej nie wspierają.

Natomiast zmieniając energie naszego otoczenia, zmieniamy również nasze wnętrze. Energia płynie w tym kierunku łatwiej i skuteczniej. Możesz latami borykać się z jakimś problemem, a wprowadzając małą zmianę w swoim domu, możesz dokonać cudu w miesiąc, a nawet szybciej. Np. odblokowanie gwiazdy bogactwa w swoim domu prawie natychmiast odzwierciedla się w rzeczywistości.

Praca nad programami rodowymi na tym poziomie jest dużo łatwiejsza i skuteczniejsza. Energie same pracują na naszą korzyść, a dodatkowo zmiana na poziomie fizycznym, odpowiednio wsparta pracą z podświadomymi wzorcami i właściwie umiejscowiona w czasie, z wykorzystaniem informacji o predyspozycjach urodzeniowych, daje gwarancję sukcesu.

Dom moich marzeń.

Podoba mi się bardzo to zdjęcie, które zamieściłam w czołówce możesz je podejrzeć tutaj. I nie dlatego, że jest na nim „bogata” willa. Chodzi mi o jego atmosferę. Kolory, kształty, niebo, czystość otoczenia, wszystko to sprawia, że wygląda jak z bajki. Piękne palmy, otwarte zapraszające okiennice. Dziewczyna, która siedzi na schodach, spokojna i oczekująca. Widać, że czuje się swobodnie i bezpiecznie. Patrzy w niebo i spodziewa się najlepszego. Wszystko na tym zdjęciu sprawia, że ten dom mógłby być domem moich marzeń. Czuję, że czułabym się tam właśnie jak w domu. Do pełni szczęścia brakuje mi tylko wygrzewającego się na słońcu kota, ale jestem pewna, że gdzieś się tam kręci :D

Pozwól, że zapytam: Jakie warunki, twoim zdaniem, musi spełniać dom, żeby stał się Domem moich/twoich marzeń?  Jak myślisz: To jest trudne pytanie?  A może, że jest bardzo osobiste i odpowiedź jest uzależniona od indywidualnych preferencji? Myślisz, że każdy ma swoje marzenia i gusta, i są tak różne, że zabrakłoby strony, żeby o tym napisać? Tak myślisz? Według mnie nie. Według mnie dpowiedź jest bardzo uniwersalna i zmieszczę ją w kilku zdaniach.

Bo co tak naprawdę świadczy o tym czy dany dom jest czy nie zgodny z naszymi marzeniami?

Marzenia! – odpowiesz.

No tak, ale konkretniej? Jego cena? Liczba pokoi? Wielkość basenu? Takie czy inne kafelki w łazience? Sofa od Tego Projektanta? Te firanki, zasłony, kryształowe lustra? Komoda i porcelanowe figurki na niej? Czy to jak się w nim czujemy i jak nam się w nim żyje? Czy ma znaczenie na czyim projekcie siedzisz jeżeli jesteś szczęśliwa/szczęśliwy i otaczają cię szczęśliwe bliskie osoby? Lub po prostu czujesz się spełniona/spełniony? I dobrze ci się żyje? Moje zdanie jest chyba jasne, ale i tak się wypowiem :D

Dom moich marzeń to dom, który wspiera moją korzystną codzienność. W nim czuję się bezpieczna i czuję, że wszystko płynie w dobrym dla mnie i dla moich bliskich, kierunku. Każde wydarzenie wnosi coś do mojego życia i wiem, że jutro ma dla nas coś dobrego. Dom moich marzeń jest miejscem, w którym Bóg mi sprzyja. Bóg rozumiany jako energia tworząca, dająca życie. To miejsce, które mnie wspiera w dobrym życiu i wspiera moją dobrą zmianę.

Acha. Czy jest możliwe stworzenie takiego domu?
Tak.
Ok. I jak to zrobić?

Po pierwsze na poziomie fizycznym „Dom moich marzeń” musi mieć odpowiednią konstrukcję energetyczną, którą – po drugie – należy co miesiąc aktualizować. I to jest własciwie jedyny wymóg :D
Odpowiedno przygotowana przestrzeń sama pracuje na naszą korzyść, a ponieważ w konsultacji Fehg Shui są uwzględniane wszystkie główne aspekty naszego życia, wszystkie one ulegają poprawie.

I co? Tylko tyle? 

Dokładnie, tylko tyle. Reszta się sama układa. Kiedy energie zewnętrzne nam sprzyjają, choć może się to wydawać niezrozumiałe, życie samo układa się po naszej myśli. A kiedy pojawiają się chwilowe zawirowania, a czasami po prostu nadchodzą, jest nam dużo łatwiej stawić temu czoła. Jak myślisz, jak jest łatwiej iść pod górkę? Kiedy coś cię wspiera, delikatnie popycha i kiedy możesz się na czymś oprzeć i odpocząć, czy wtedy, kiedy halny ci w twarz wieje?

Mój dom rodzinny miał kiepską konstrukcję energetyczną. Zapewne odpowiadała podświadomym programom moich rodziców, którzy niestety nie umieli stawić im czoła. Zresztą nie tylko nasze mieszkanie było narażone na wpływ niszczących energii, ale cały budynek. Właściwie nie przypominam sobie, żeby ktokolwiek był tam szcześliwy. Wszystcy mieszkańcy mieli takie czy inne, i w dodatku wciąż powtarzające się, problemy.
Kolejne mieszkania, w których mieszkałam były równie źle umiejscowione energetycznie. Odpowiadały moim podświadomym wzorcom i choć często się przeprowadzałam i często zmieniałam otoczenie, problemy się powtarzały.
Kiedy nauczyłam się jak właściwie odczytać otaczające mnie energie, jak poprawnie je zanalizować i jak odpowiednio wykorzystać przestrzeń, w której mieszkam, wiele aspektów mojego życia uległo zmianie. I ku mojemu ogromnemu zadowoleniu, była to zmiana na lepsze :D

I choć mam swoje gusta i preferencje jeżeli chodzi o mój dom i czasami zmieniam je, i wtedy zmieniam wystrój, i przestawiam meble i … jest jeden aspekt, który zawsze pozostaje ten sam. To mapa energetyczna naszego mieszkania. Jest podstawą wszystkich remontów i zmian, i głównym wymogiem jeżeli chodzi o wybór dekoracji.
Dziś bez zastanowienia i stanowczo mogę powiedzieć, że jest tylko jeden, nadrzędny warunek jaki musi spełniać dom moich marzeń: odpowiednia konstrukcja energetyczna. Resztę zawsze można zmienić.